Jestem chyba w najlepszym momencie w moim życiu, od bardzo dawna nie czułam się tak szczęśliwa jak czuje się teraz. Mój umysł nie jest przepełniony od bezużytecznych myśli. W końcu otaczam się osobami, którzy o mnie dbają, którzy chcą mnie uszczęśliwiać.
W końcu nie muszę się martwić, że komuś nie pasuje, że coś muszę robić inaczej, żeby pasować.
~Nawet jak ktoś się pojawi to nie wejdzie na twoje miejsce.~
Jedno zdanie. Parę słów. Szczery uśmiech. Uścisk.
Co to dało? Mój spokój, moje szczęście.
O przyjaciół zawsze musiałam walczyć, całe swoje życie. Dlatego wyrobiła się we mnie ta ogromna zazdrość, którą czuje gdy w jakiejś relacji pojawia się ktoś nowy. Bo nie chce zostać bez przyjaciół. Jest to dla mnie tak ważny element.
Dodatkowo te wszystkie sytuacje z teraz uczą mnie, że prawdomówność popłaca.
Usłyszałam od mojej kochanej współlokatorki, że no cholera trzeba rozmawiać, nawet jakby to miało boleć. Głupia prawda, ale do mnie w końcu dotarło.
Od najlepszego przyjaciela, że muszę postawić siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu, chociaż raz.
Od przyjaciela, że nikt nie zajmie mojego miejsca.
Tak wam dziękuje za te słowa.
Muszę walczyć o swoje, ale nie mogę walczyć o uwagę ludzi.
Muszę walczyć o swoje zdrowie, o swoje dobre samopoczucie, o siebie.
Żeby te myśli nigdy nie wróciły, nie chce się budzić codziennie ze strachem, nie chce udawać i nie będę udawać.
Będę szczęśliwa.
Jestem.