środa, 31 marca 2021

Ostatni

 Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek tu przyjdę. Że dotknę każdego klawisza klawiatury, że wezmę głęboki oddech i napisze pierwsze słowo, pierwsze zdanie. 

Zrozumiałam, że za długo byłam cicho, że mam prawo na uczucia, i nawet jeśli nikt mi nie uwierzy, nawet jeśli nikt nie przyzna mi prawdy...to mam siebie, może to złudne myślenie, ale na końcu i tak wszyscy zostajemy sami. 

Nigdy nie miałam "wyjebane" (nie lubię tu przeklinać, ale w tej sytuacji jest to konieczne). Nigdy. Nie. Miałam. Na. Ciebie. Wyjebane. 

Od 2015 roku byłeś moim oczkiem w głowie, i nawet będąc w związku od 2016 - stawiałam Ciebie na pierwszym miejscu. Ale zastanówmy się tak na trzeźwo. Usiądźmy i pomyślmy. Przecież ja przez te całe 6 lat byłam niewystarczająca. Że co?! A nie tak było?

"Bo ty nigdy nie wychodzisz", "Bo ty musisz wiecznie wracać tak wcześnie do domu", "Bo ty nigdy nie poszłaś ze mną w podróż", "Bo ty masz wiecznie wyjebane", "Bo ty się nigdy nie starasz", "Nie widać żebyś się starała". Te frazy wirowały w mojej głowie nieraz. Ale pochylałam głowę, przełykałam ślinę i trwałam dalej. Dlaczego? Tak jak wyżej. Bo byłeś najważniejszy. 

Więc dlaczego teraz, po 3 miesiącach nagle piszę post. Bo widząc Cię w tamtym tygodniu chciałam pobiec do Ciebie i Cię przytulić, przeprosić. Chciałam powiedzieć "hej" i się uśmiechnąć, ale ty nawet na mnie nie spojrzałeś... Nie wiem, czy mama Ci powiedziała, ale potem minęłam również ją, powiedziałam "dzień dobry", odpowiedziała, pewnie nie zauważyła, że mam łzy w oczach.

Piszę ten post, ponieważ wiem, że osoba która mnie w tym wspiera, ma już dość mojej pięćsetnej wiadomości o tym i nie chce widzieć po raz kolejny Twojego imienia w wiadomości wysłanej ode mnie. Nigdy tego nie powiedziała, ani nie napisała. Nie musi, mi samej jest już po prostu wstyd, że po raz dziesiąty piszę do niej to samo. Jednak jest to coś, po czym nie umiem się pozbierać.

Jeszcze tydzień temu chciałam żebyś dowiedział się całej prawdy, wszystkiego co mną wtedy kierowało, wyczerpującej i kompletnej odpowiedzi na to, dlaczego w ten jeden dzień mnie zabrakło. Zna ją tylko jedna osoba. I ona mi uwierzyła, zrozumiała. Po pierwsze boje się, że mi nie uwierzysz, że uznasz, że to tylko moje tłumaczenie. Bo przecież ja zawsze miałam wyjebane, co nie? Po drugie, tyle jadu poleciało od Ciebie w moją stronę, że to chyba i tak nie ma sensu. Potrafiłeś tak drastycznie zmienić o mnie zdanie, bez dowiedzenia się co mną kierowało. Założyłeś z góry jak było i taką wersję przekazałeś innym, którzy mnie znają. 

Dlatego, nawet gdybyś się dowiedział i jakoś by to do Ciebie dotarło. Już nigdy nie zniknie z mojej pamięci, ta nienawiść jaką do mnie żywisz. 

To bardzo destrukcyjne uczucie, kochać tak bardzo osobę, która tak bardzo cie nienawidzi...

A teraz coś, co może nie powinno tutaj być, coś skierowane do twoich obecnych przyjaciół:

Mam nadzieje, że osoby, którymi się obecnie otaczasz, są doskonałe. Że one nie mają wyjebane, że zawsze odbierają twoje telefony, zawsze z Tobą wychodzą. Mam nadzieję, że się Tobą opiekują, mam nadzieje, że zawsze Cię bronią. Jednak, nie chce brzmieć tu jak wszechwiedząca. 

Łatwo jest być twoim przyjacielem teraz. 

Teraz kiedy jesteś dojrzalszy, mniej porywczy, opanowany, kiedy chodzisz na leczenie, kiedy masz chęć życia. 

Oboje wiemy, że wcześniej było inaczej. Trudniej. Wtedy byłam. W ten jeden dzień po prostu nie dałam rady. 

Ostatni. 

Panna Izabella

wtorek, 26 stycznia 2021

Sen

Śniłeś mi się dzisiaj, tam wszystko było dobrze. 

Jednak tutaj nie mam odwagi do Ciebie napisać, boje się, boje się twojej reakcji, boje się bo nie mam nic na swoją obronę. 

"Cieszę się, że jakoś się trzymasz" mówi jedyna osoba, która mnie wspiera. Ale ja się nie trzymam, ja się roztapiam. Nienawidzę siebie za to, co zrobiłam. Za to, że byłam taka głupia. 

Nasze zdjęcia dalej wiszą na mojej ścianie. Nie mam odwagi ich zdjąć. Patrzę w Twoje niebieskie oczy i chce mi się płakać. Tak bardzo chciałabym Cię przytulić. Tak strasznie chciałabym usłyszeć Twój śmiech.  Ale tak naprawdę nie chce ich ściągać, bo kocham Cię całym sercem. Zepsułam wszystko co układaliśmy obydwoje od ponad 6 lat. 

Pierwszy 23 stycznia bez Ciebie, to było takie dziwne. Zawsze rano po przebudzeniu czy w szkole dostałam od Ciebie wiadomość. Tylko Ty pamiętałeś o tych wszystkich rzeczach, które dziwnym trafem wydarzają się w moim życiu 23 stycznia. 

W tym roku 23 stycznia czułam tylko pustkę. I czuje ją już od miesiąca. A kocham Cię nadal. 

Zawsze mówiłam, że moje życie straci sens bez Ciebie, zawsze Ci to powtarzałam. I tak właśnie się stało. 

niedziela, 3 stycznia 2021

Moje

 Moje serce usycha od braku Twojego oddechu

Moje oczy nie wiedzą co robić, bo nie widzą Twych morskich oczu

Mój uśmiech zniknął w grudniu, bo nie widzi Twojego

Moje ciało czuje pustkę, bo nie drga w ruch Twoich fal

Moje uszy nie słyszą naszych piosenek

Moja dusza chce wydostać się na zewnątrz, bo bez Ciebie to nie jestem ja.