wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 4

Szłam tak i szłam jak w jakimś transie.W głowie miałam tylko twarz ojca i Olivii oraz głos mamy:"Wyjaśnię ci to".Poczułam się tak mocno zdradzona przez całą moją rodzinę.Zorientowałam się,że dotarłam do centrum,więc w pobliskiej budce kupiłam sobie sok i usiadłam na schodkach.Siedziałam dopóki z moich głębokich namysłów nie wyrwał mnie znany mi już głos:
-Camila?
-Tak,panie instruktorze?
Siedział sobie w tym swoim wozie i ze swoim głupkowatym uśmieszkiem patrzył się na mnie.
-Nie jesteśmy na zajęciach.Mów mi po imieniu.
-Shawn.
-Podwieźć cię?
-Nie bardzo miałbyś gdzie.
Kiwnął głową,żebym i tak wsiadła.W sumie i tak nie miałam nic ciekawszego do roboty w tej chwili.
-To,gdzie mnie zabierasz?
-Do mnie.
-Mam nadzieje,że umiesz gotować,bo jestem mega głodna.
Roześmiał się i dodał gazu.Po 15 minutach całkowicie wyjechaliśmy z miasta,a moi oczom ukazał się śliczny,skromny domek z małym ogrodem.Zatkało mnie .
-Co?Spodziewałaś się willi z ogromnym basenem?
-No..można tak powiedzieć.
Uśmiechnął się i otworzył mi drzwi.W środku zwyczajnie,zwyczajniej niż u mnie.
-Mamo jestem.
-Mamo? Myślałam,że taka gwiazda jak ty mieszka sa... Dzień dobry.
-O,witaj. Shawn nie mówiłeś,że kogoś przyprowadzisz.
-Powiedzmy,że nie było tego w planie.
Patrzyłam tak na nich i ..nie widziałam żadnego podobieństwa.W wyglądzie różnili się wszystkim.Coś mi tu nie grało.
-Powiesz mi gdzie łazienka?
-Jasne.Chodź ze mną.
Po umyciu rąk próbowałam jakoś ogarnąć sytuację w mojej głowie.Po co się tu w ogóle znalazłam?Szybko coś wymyślę i znikam do domu.
-To idziemy do mnie do pokoju i poczekamy aż mama przyniesie nam obiad?
-W sumie to jednak to przemyślałam i..
Telefon.Olivia.Odebrać czy nie?
-Halo?
-Cam gdzie ty ?
Po głosie słychać było,że nadal płacze.
-Nic mi nie jest,jestem u kolegi.Okej ?
-On tu nadal jest.Mama dobija się do mojego pokoju.Chce do ciebie Cam.
-Hej,hej.Słońce uspokój się.On cię nie tnie.Zostań w domu dla mamy,jak coś przyjedź na plażę i dzwoń do mnie.Ja zostanę u tego kolegi na noc.
Ojciec siedzi u nas już jakieś 4 godziny.Co mama wyrabia?!Shawn patrzy się na mnie i widać,że jest trochę zakłopotany.
-To...zostajesz na noc?
-Haha wiesz jeśli nie chcesz to już nie raz nocowałam na dworze.
-Nie,nie.Możesz u mnie.Żaden problem.
-Świetnie.
Wymijam go i wchodzę do jego sypialni.Elegancko,chłopięco i muzycznie.Tak jak się spodziewałam.Siadam na łóżku,wyciągam butelkę wody,notes i długopis z plecaka i zaczynam notować adres i jak tu dojechać.
-Mógłbym powiedzieć "czuj się jak w domu" ale widzę,że już się zadomowiłaś.
-Sorry,sorry. Jestem wzrokowcem ale ze słabą pamięcią.Musze zapisać szybko jak tu dojechać gdyby siostra musiała zmywać się z domu.
-A coś nie tak u ciebie w rodzinie?
 Chciałam odpowiedzieć,ale drzwi się otworzyły,a do pokoju wszedł słodziutki chłopak jakieś 14lat.
-Nat..e kto to?
-Nat? Kto to Nat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz