poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 11

Wypisali mnie ze szpitala.Czuję się jednocześnie wolna ,bo nie leżę uwiązana w łóżku szpitalnym,a z drugiej strony mam na nodze gips,który bardzo utrudnia życie.Ale uwzięłam się i postanowiłam,że pójdę dzisiaj do domu i zobaczę o co chodzi z nieobecnością mamy.
-Poczekaj,podwiozę cię.
-Ale niby gdzie?
-Myślisz,że nie wiem?
W 10 minut znalazłam się pod moim domem.Na zewnątrz wszystko wyglądało bez zmian.
-Może mi zejść tutaj kilka godzin,więc zadzwonię po ciebie.
-Okej,uważaj na siebie.
-Jasne.
Powoli przykuśtykałam do drzwi.Były otwarte,a mama powinna być o tej godzinie w pracy.Ciekawie się zaczyna.Powoli weszłam do środka.
-Mamo?
Odpowiedziała mi cisza.Przez gips sprawdzenie całego domu zajęło mi jakieś 40 minut.Dom był pusty.Żadnej kartki z informacją kiedy wróci,nic.Uznałam,że poczekam na nią do 14,bo wtedy powinna wrócić z pracy.Mijały kolejne godziny...
14:30 dom nadal był pusty.Wzięłam komórkę i zadzwoniłam do pracy.
-Słucham?
-Dzień dobry z tej strony Camila Thompson.
-O witaj,Camila.W czym ci mogę pomóc?
-Hej Helen.Mam pytanie czy moja mama była dzisiaj w pracy?
-Niestety,ale mam informacje,że twoja mama wzięła sobie urlop na żądanie na czas nieokreślony,od poniedziałku nie było jej w firmie.
-Na prawdę?
-Tak,a czy coś się stało?
-Nie...nie zupełnie.Dziękuje Helen.Do widzenia.
-Papa Camila,trzymaj się.
Urlop na żądanie.Na pewno coś się stało.I co mam teraz zrobić?
-Nathan,przyjedź tu.
-Jasne.Będę za moment.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz