poniedziałek, 12 września 2016

Rozdział 20

Z samego rana Nathan zadzwonił do tego całego kolegi,umówił się że przyjedzie do domu i wtedy wszyscy spokojnie porozmawiamy i coś ustalimy.Strasznie się bałam,ale musiałam podjąć to wyzwanie.Cały czas z tyłu głowy siedziało mi to,że jest on policjantem,ale mimo wszystko mogę mu zaufać.Trudno mi jest ufać ludziom,po tym co się stało jak byłam mała.
O godzinie 10 drzwi otworzyły się a przede mną stanął na oko 25letni mężczyzna z lekkim zarostem. Przedstawil się jako Alec a mnie meczylo tylko to dlaczego taki mlodzik bierze sie za takie rzeczy. Najpierw lekko i swobodnie porozmawial z Natem a potem zwrocil sie do mnie.
-Masz kogos kogo osadzasz o porwanie swojej mamy?
-Oczywiscie ze mam.
-Ktos z rodziny?
-Tak,ojciec.
- Z tego co wiem twoi rodzice się rozwiedli.
-Owszem kilkanascie lat temu,ale gdy ostatni raz widzialam się z mama to..to on nas odwiedzil.
- To się dzialo w czasie jego odwiedzin?
- Nie mam pojecia. Razem z siostra wyszlismy z domu bo nie chcialysmy go widziec.
-Rozumiem. A czy twoja siostra chcialaby zlozyc zeznania?
-Zadnych zeznan!  Nie mozecie jej w to wciagnac!
Nathan zlapal mnie za reke ale ja mimo tego nie odzyskalam kontroli nad soba. Wyrwalam się mu i wybieglam z mieszkania podazajac do mojego domu. Siedzialam w sypialni mamy,po godzinie uslyszalam ze ktos wspina się po drzewie. Nie wstawalam,wiedzialam ze to Nathan. Usiadl obok mnie a ja wtulilam się w niego jak male dziecko.
-Dlaczego az tak nie ufasz policji,Alecowi... mi chyba tez.
-Nie pozwole żeby wciagneli w to Olivke.
- Tu nie chodzi tylko o nia. Widze to. Rozumiem kochasz siostre,ale to nie tylko to.
- Nie chce znowu tego przezywac.
-Znowu?




Ahoy :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz