piątek, 21 października 2016

Monologi Panny Izabelli~8

Jeżeli ten post powstał i został opublikowany to wiedz,że wygralam nie małą walkę z samą sobą.
Cykl Moje choroby nie wiem ile jeszcze bedzie zawierał części bo nie wiem ile będę w stanie sie z wami podzielic. Zaczne od tej ktora jest ze mna od dawna.
Na cukrzycę zachorowalam 23 stycznia 2008 roku. Mojej mamie nie podobalo sie to jak sie zachowuje (mialam zmienne nastroje,bardzo duzo pilam,czesto chodzilam do toalety,bylam placzliwa) jak sie pozniej okazalo byly to najnormalniejsze objawy tej choroby. W kwietniu 2008 roku dostalam od WOŚP pompe insulinowa bez ktorej nie wyobrazam sobie zycia. Jest tez mozliwosc abym byla na tzn. penach ale dla mnie jest to za bardzo uciazliwe. Poziom cukru musze mierzyc srednio 12 razy dziennie,takze w nocy. Klujac sie w palca. Moje palce sa w nieciekawym stanie,no ale tak to juz musi wygladac(pewna metode opisze byc moze w kolejnym poscie). Wszystko bylo okej poki nie poszlam do gimnazjum. Tam zaczelam sie wstydzic swojej choroby. Od strony wychowawczyni nie dostalam zadnej pomocy,pomimo tego iz miala poinformowac nauczycieli o moim stanie zdrowia nie zrobila tego. Bylo tak ze pan od informatyki dowiedzial sie i to ode mnie ze choruje w TRZECIEJ KLASIE gimnazjum. Zaczelam sie ukrywac,najpierw mierzyc cukier w jakis miejscach gdzie nikt mnie nie widzial a potem...w ogole go nie mierzylam. Najpierw w szkole a potem zdarzalo sie ze nie mierzylam go takze w domu. Wszystko wyszlo na jaw w styczniu tego roku u mojego lekarza. Cholernie tego zaluje,ale jako chora czuje sie inna,nienawidze swojej choroby bynajmniej wtedy az tak bardzo ze wolalam o niej zapomniec. Skutki tego co zrobilam moga byc widoczne po kilku latach.
Teraz w liceum mam super wychowawce ktory od razu poinformowal klase o mojej "przypadlosci",chociaz nadal nienawidze pytan typu 'a co ci jest?' 'a co ty robisz?'. Zazwyczaj szybko udzielam odpowiedzi i jeszcze szybciej zmieniam temat. Nie chce zeby ludzie wiedzieli ze jestem chora bo nawet jezeli ich to nie obchodzi to moja psychika podpowiada mi ze w kolko sie na mnie patrza i szepcza jakies slowka.
Ciagle walcze z tym
Panna Izabella

2 komentarze:

  1. Wszystko niestety zależy od wychowawcy. W moim byłym gimnazjum w razie takiego wypadku każdy nauczyciel wiedziałby o tym. Ba, każdy mógłby w razie czego udzielić pomocy ;) Zresztą pani pedagog też chorowała na cukrzycę, wszyscy o tym wiedzieli i była traktowana normalnie, choć chyba nie musiała mierzyć poziomu cukru we krwi.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie,wychowawca jest bardzo ważny,jak nie najważniejszy.
      Też pozdrawiam :)

      Usuń