poniedziałek, 24 października 2016

Rozdział 23

Siedziałam na podłodze i przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co mam zrobić.Trzymałam nie otworzoną jeszcze teczkę,patrzyłam się na nią dłuższą chwilę,aż w końcu otworzyłam.
Czytałam jeden tekst kilkanaście razy i nie dowierzałam,przecież to nie mogła być prawda.
-Wiedziałem,że cię tu znajdę.
Nathan stał w drzwiach,opierając się o futrynę,a ja siedziałam po turecku na podłodze i wpatrywałam się w niego.
-Jesteś pierwszą osobą spoza rodziny,która czyta te dokumenty.
-Jesteście adoptowani?
-Jak widać na papierach.
-Jest mi tak strasznie głupio.
-To mi powinno być.Ty powiedziałaś mi o swoich rodzinnych problemach,a ja nadal milczałem.Kiedy wszedłem do domu usłyszałem jak rozmawiasz przez telefon,już wtedy wiedziałem,że mama każe ci tu pójść.
-Opowiesz mi coś więcej?
Usiadł obok mnie,a ja mocno się w niego wtuliłam.
-Miałem 10 lat kiedy to się wydarzyło.Moja prawdziwa mama miała na imię Savanna.Wtedy właśnie miała rozpocząć się moja kariera.Dzięki tacie,który wciskał mnie na każdy talent show ktoś w końcu mnie zauważył.Miałem nagrać demo i wtedy miało się wszystko zacząć.Jechaliśmy jechać na normalne zakupy.Wtedy ktoś zajechał nam drogę,tata zaczął hamować samochód wpadł w poślizg i uderzył w drzewo.Tata zginął na miejscu,mamę i mnie przewieźli do szpitala.Mnie nic wielkiego się nie stało i wypuścili mnie do domu.Już wtedy znałem Anne,miała być moją agentką w branży muzycznej.Z mamą z dnia na dzień było coraz gorzej,wiedziałem,że muszę się przygotować na jej odejście.Wiesz jakie było jej ostatnie zdanie?
-Pewnie,że bardzo cię kocha.
-To oczywiście też,mówiła mi to za każdym razem kiedy od niej wychodziłem.Ostatnie co do mnie powiedziała to "będę z tobą na każdym koncercie".Potem usłyszałem tylko pisk urządzeń szpitalnym.Zmarła po wypowiedzeniu tych słów.W dzień pogrzebu taty.
Zalał się łzami,a ja nie wiedziałam co mam zrobić.Nie powinnam go oto pytać.Po chwili zebrał się w sobie i mówił dalej.
-Nie chciałem zaczynać kariery,nie bez niej.Ale obiecałem sobie,że jej nie zawiodę.Te słowa wypowiedziane przez nią.Dzięki niej jestem tutaj i oczywiście dzięki Anne.Zaadoptowała mnie i Leondre od razu i zajęła się najpierw moją karierą,a potem samo tak wyszło,że młody ma większy potencjał ode mnie.
-No właśnie,Leondre.
-W dzień wypadku nie było go w samochodzie,i dzięki Bogu.Gdyby on też odszedł nie wiem co bym zrobił.
-Anne to wspaniała osoba.Zdołała was przygarnąć i w dodatku robi to świetnie.
-Na każdym koncercie dziękuje Bogu za tak wspaniałe dwie matki.
Leżeliśmy tak w ciszy,bo każdy z nas tego potrzebował.Nathanowi co chwilę po policzkach leciały łzy,chociaż nie płakał,a ja zastanawiałam się co bym zrobiła na jego miejscu.Czy miałabym siłę to wszystko udźwignąć.
-Przepraszam cię,za te wcześniejsze słowa.
-Camila,nie masz mnie za co przepraszać.Nie byłem z tobą szczery,nie byłaś świadoma tego.Kocham cię,bo jesteś ze mną przy takich chwilach.
Uśmiechnęłam się go niego i wytarłam mu łzę spływającą po policzku.
Panna Izabella

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz