wtorek, 9 sierpnia 2016

Szczery(?) post|16

Jezeli nie lubisz smutnych postow kolejnej zagubionej nastolatki,to nie miejsce dla ciebie.
Nie wiem od czego zaczac. Dzisiaj bylam na mszy pozegnalnej moich dwoch ksiezy(wiecej o tym w poprzednim poscie). Byla tam tez osoba ktorej juz nigdy nie chcialam zobaczyc. Gdy tylko ja ujrzalam wrocilo wszystko z nia zwiazane. Strach,odrzucenie,pustka,beznadziejnosc,falszywosc,oszukanie... Myslalam ze mam to juz za soba,ze zapomnialam. Przeciez jestem silna-powtarzalam sobie. Gowno prawda. W drodze powrotnej towarzyszyly mi lzy. Moi przyjaciele probowali poprawic mi humor (kocham was) ale nie dalo sie. Przekroczylan prog domu i uslyszalam "znowu ta idiotka zle to wlozyla"... tak chodzilo o mnie. Po uslyszeniu tych slow wylecialo ze mnie wszystko. Zabralam psa i wyszlam na dwor. Lza leciala jedna po drugiej. Wracajac do ksiedza.. to nie byl o po prostu ksiadz,osoba swiecka itp. Widzialam w nim cos wiecej. Kiedy od najblizszych osob caly czas slyszysz jaka jestes beznadziejna,jak wszystko robisz zle,a jedna osoba mowi ci ze umiesz,dasz rade. Widzisz prawde w tym co mowi. Uczeszczajac na proby do bierzmowania uciekalam od problemow w domu. Widziac usmiech na ustach i blysk w oku ksiedza kiedy patrzy na ciebie i mowi "super,ale Jeszcze raz bo wiem ze umiesz to lepiej zaspiewac" zaczynasz wierzyc...wierzyc w te slowa i powoli wierzyc w siebie. A teraz on odchodzi. A razem z nim ten moj ostatni plomyk nadziei. On byl osoba która wyciagnela mnie z bagna. On dawal nadzieje.
Tak,uwazam ze mam depresje.
Nie,nie jestem lekarzem i nie wiem tego na pewno.
Wszystko rozrywa mnie od srodka. Nie umiem powiedziec osobie która kocham nad zycie tych dwoch jakze prostych slow. Wszystko się miesza,mam dosc. Powoli zaczynam rozumiesz czego nie chcesz byc ze mna teraz. Skoro nawet ja nie umiem ze soba wytrzymac,czego ty mialbys?  Nie mam nikogo. Mam duzo,a tak na prawde nie mam nikogo. Tak bardzo chcialabym miec osobe,jedna,jedna jedyna. Uczucie kiedy tak bardzo chce wplesc swoje palce z twoimi,ale potem przypominam sobie ze to juz minelo. Tak bylo dzisiaj,tak bardzo tego potrzebuje. Potrzebuje ciebie. Rozpaczliwie.
Jestem jak puzzel niepasujacy do zadnej ukladanki. Nie pasuje nawet do swojej wlasnej. Jestem przysypywana przez kolejne sterty nowych znajomosci,zakopywana pod lozko,niepotrzebna. Tak jak ten puzzel bez pozostalych czesci.
Przepraszam za swoja beznadziejnosc.
Ahoy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz